Jak udało nam się dowiedzieć, turecki kierowca podróżował ze swojego rodzinnego kraju do Malmö w Szwecji (dystans około 3,5 tysiąca kilometrów drogą lądową- przyp. red.). Po kolizji, której przyczyną było zaśnięcie, mężczyzna wyszedł z kabiny o własnych siłach. Jak się okazało nie doznał żadnych obrażeń. Kilku przejeżdżających kierowców zatrzymało się, by sprawdzić czy wszystko z nim w porządku, ale nikt nie wezwał policji. Dopiero około godziny 2:00 ktoś z przejeżdżających kierowców zaalarmował dyżurnego pszczyńskiej komendy.
Na miejscu pojawili się policjanci, którzy nie mieli innego wyjścia, jak ukarać szofera mandatem. W nocy z soboty na niedzielę nastąpiła akcja wyciągania zestawu z rowu. Naczepa miała zostać rozładowana, ale turecki spedytor podjął decyzję aby zaniechać tych działań. Jego zdaniem dało się podnieść zestaw wraz jedenastoma tonami ładunku w postaci tekturowych opakowań. Jak się okazało był w błędzie, a duża część towaru wysypała się przez rozerwaną plandekę.
Ważący z ładunkiem około 35 ton zestaw był wyciągany z rowu za pomocą trzech ciężkich holowników pomocy drogowych z Goczałkowic-Zdroju i Bielska-Białej. Ciągnik siodłowy wraz z naczepą stanął na kołach około godziny 3:00, ale utrudnienia w tym miejscu trwały do rana. Trzeba było jeszcze uprzątnąć pobocze i oczyścić jezdnię z naniesionego błota.
Miejsce zdarzenia
sid / pless.pl